Swego czasu szukałam dla synka książeczek z wierszykami. Chciałam, żeby osłuchał się z brzmieniem słów, rymu, rytmu. Teściowa swoje biblioteczne zapasy przekopała i raczyła wnuka lekturą. Matka miała być gorsza? Gdzie tam! ;)
W efekcie znalazłam swoją starą książeczkę "Strach się bać" (z czasów, kiedy książeczki tego rodzaju kosztowały 420 złotych ;)).
Uśmiechnęłam się w momencie, przypominając sobie długie chwile, które spędzałam jako mała dziewczynka, przeglądając poszczególne strony i sycąc oczy ilustracjami. Szczęśliwa, pokazywałam mężowi poszczególne grafiki. Och, zobacz, moje poziomki! Uwielbiałam je! Nie wiem, dlaczego akurat
na nie zwracałam tutaj uwagę, ale zawsze się w nie wpatrywałam,
urzeczona... Ach, ten strych! Chciałam się bawić na takim. Ojej, Dunder!
Jaki on śmieszny... I tak dalej, i tak przez całą książeczkę. Mąż nie podzielał mojego entuzjazmu.
- Pełno tutaj strasznych obrazków... To nie książka dla dzieci!
Ale ja go nie słuchałam. Wszystko bowiem zależy od tego, czy się dziecko oswoi. Ja nie miałam problemów z ilustracjami, nie bałam się "potworów" z książeczki. Jeśli już, straszyły mnie raczej kosmici z filmów "Obcy" (jeśli zdarzyło mi się zerknąć na oglądany przez tatę film). Książki miały straszyć? W życiu!
Po spisie treści można wywnioskować, czego boją się najmłodsi. W kilku przypadkach (np. w wierszyku "Dunder") niepokoi to, co nieznane (powiedzenie "Niech to Dunder świśnie!"). W innych to, co straszyć może rzeczywiście, co jako takie przyjęło się w kulturze: diabeł, strach na wróble, duch. Pojawią się obcy, z którymi dziecko może bać się mieć cokolwiek do czynienia (baba, kominiarz, ale również Gwiazdor) oraz postaci, którymi - niestety - rodzice straszą swoje pociechy. Pojawi się więc Czarny Lud, Dziadyga. Pełno tu strachów różnego rodzaju i gatunku. Każdy jednak zostaje w jakiś sposób oswojony. Jak przeczytamy w ostatnim wierszyku: "Szurum-burum-pach! Nie straszny mi strach!"
Niektóre z ilustracji Izabeli Kowalskiej-Wieczorek zachwycały ilością szczegółów. Przy tych grafikach zatrzymywałam się na dłużej, zaczarowana.
Co innego oglądać obrazki, co innego czytać wierszyki dziecku. Niektóre z nich naprawdę ćwiczyły rodzicielskie zdolności posługiwania się językiem polskim. I dobrze! Dzięki temu miałam sporo frajdy, siląc się na nie połamanie sobie języka ;). Dodatkowo synek osłuchiwał się z ciekawymi połączeniami słów. Zabawowe z pożytecznym!
Po przeczytaniu całej książeczki przyszła refleksja, że pan Tadeusz Wyrwa-Krzyżański w kilku miejscach się powtarzał, że niektóre z jego wierszyków pisane były niejako na siłę, jakby dla zapchania przestrzeni przeznaczonej na książeczkę. Monotonny wydźwięk z wierszyków brzmiał: wszystko jest kwestią wyobraźni, nie ma się czego bać. Przestało dziwić, skąd owe powtórzenia czasem. Przekaz dla dziecka miał być jasny: można oswoić strach. Albo logicznym wyjaśnieniem, albo ośmieszeniem, obrotem w żart lub zabawę.
Szurum-burum-pach! Nie straszny mi
strach.
Niekiedy dla zabawy udaję, że się czegoś lękam.
Dziwo, ducha i straszydło
umiem wyczarować dzięki pomysłowi
i rękom.
(s. 46)
Tadeusz Wyrwa-Krzyżański (ilustrowała Izabela Kowalska-Wieczorek), Strach się bać, Zrzeszenie Księgarstwa, Warszawa 1989, 48 s.
Długo szukałam tej książki i pomyśleć, że wreszcie odnalazłam... dzięki pani stronie. Teraz sama mam synka i jak tylko będzie czas popędzę kupić. Mój egzemplarz niestety nie miał tyle szczęścia. Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! Mam nadzieję, że uda się Pani znaleźć książkę... Może na allegro będzie? Ja teraz żałuję, że niektóre ze swoich zabawek, książek z dzieciństwa oddałam młodszemu kuzynostwu, "bo mnie się nie przyda". Warto trzymać je na później :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
jakieś namiary gdzie mogę ową książeczkę zakupić ? z góry dziękuję
OdpowiedzUsuńAntykwariaty? Na allegro sprawdzałam, ale nikt nie sprzedaje...
UsuńWitam. Czy posiada Pani nadal tą książeczkę?
OdpowiedzUsuńTak, cały czas :)
UsuńJako dziecko uwielbiałam ta książkę. Teraz jako mama 3 latka grubo bym się zastanowiła czy dać dziecku książkę z takimi obrazkami. Może prędzej dla dziecka szkolnego
OdpowiedzUsuń