środa, 2 lipca 2014

Don Rosa i Tuomas Holopainen "Życie i czasy Sknerusa" (A Lifetime of Adventure)

Soundtrack do komiksu? Brzmi zaskakująco, ale to fakt...

Ten post miał powstać kilka miesięcy temu, gdzieś w okolicach kwietnia, kiedy to na rynku pojawiła się płyta z kompozycjami Tuomasa Holopainena, kompozytora i muzyka w fińskim zespole Nightwish. Kompozycja wyjątkowa, bo inspirowana komiksem - epickim dziełem Dona Rosy - samouka (uwierzylibyście?), jednego z najbardziej rozpoznawalnych (i popularnych!) rysowników postaci z Kaczogrodu.

Tuomas (dla tych, którzy interesują się nim lub fińskim bandem) znany jest między innymi z tego, że uwielbia postać Kaczora Donalda. Jego pokój w domu rodzinnym wypełniony jest Disney'owskimi gadżetami, a na płycie DVD "End of an Era" relacjonującej w materiałach dodatkowych trasę koncertową zaśmiewał się, czytając odpowiednik naszego "Giganta". Dla tego dużego chłopca, który wciąż - wydaje się - przebywa w dziecięcym świecie fantazji, naturalnym było stworzenie muzyki do jednego z ulubionych komiksów. Dźwięki słyszał zresztą w głowie już dość długo... "14 lat pracy, moje marzenie w końcu się spełni", powiedział o projekcie jego autor. "To także hołd dla jednego z najlepszych autorów naszych czasów."

Jaka jest muzyka?
Jak muzyka Tuomasa... Kto zna chociażby "Imaginaerium", ten nie powinien czuć się zawiedziony, ten rozpozna niektóre nuty (miejscami muzyka zabrzmi nawet jak dzieła Nightwisha!). Mnie (już na etapie odsłuchu "singla" - patrz poniżej) zaskoczył... wokal. Nie spodziewałam się go... Z drugiej strony... To ścieżka dźwiękowa w pełnym tego słowa znaczeniu. Na ewentualne pocieszenie dla zawiedzionych, mających nadzieję na czytanie komiksu przy kompozycji Tuo bez rozpraszających głosów: wydawnictwo zawiera dodatkową płytę z wersją instrumentalną - można więc jej słuchać w tle (i nie tylko).
Opakowanie przypomina niedużą książkę, zawiera głównie ilustracje. Gładki, błyszczący papier, twarda oprawa... Bawiliśmy się z synkiem (no dobrze: JA się bawiłam) w porównywanie kadrów: tych z książeczki i tych z komiksu. Powoli przypominała się cała historia... Wędrówka Sknerusa od biedy do bogactwa. To naprawdę poruszająca i wciągająca opowieść, wyrysowana z mnóstwem szczegółów, z dbałością o nie. To właściwie charakteryzuje styl Rosy - szczegóły właśnie... Podróż po świecie, zapierające dech w piersiach przygody i... samotność głównego bohatera. Dzięki tej historii postać starego, gderliwego McKwacza zyskuje głębię, nie jest tak prosta w szufladkowaniu. Naprawdę polecam.

Don Rosa wspominał w którymś z wywiadów spotkanie z Tuomasem (efektem którego nawiązała się współpraca przy opisywanej płycie). Przyjechał do Finlandii; słyszał, że na spotkaniu z fanami ma pojawić się pewien znany fiński muzyk. Rosa nie bardzo wiedział, o kim mowa, ale ciekawość wzięła górę. Tuomas podszedł do Mistrza, opowiedział mu o swoim pomyśle i zaprosił do studia. Tam zaprezentował godzinne nagranie dotychczas skomponowanej muzyki. Tłumaczył się z niego, usprawiedliwiał, że to jeszcze nie zostało zmiksowane, że to tylko niejako preludium, swoista zapowiedź tego, co nadal miał w głowie. Rosa nie bardzo słuchał kompozytora; muzyka go zaczarowała. Słuchał jej w milczeniu, wspominał z kolei Tuomas, czekając w skupieniu na opinię. Dostał odpowiedź chyba najlepszą ze wszystkich: w oczach Dona Rosy zabłysły łzy...