o stronie

Brakowało mi miejsca, gdzie mogłabym gromadzić swoje teksty nie-literackie - żeby nie żyły w rozproszeniu, żebym zawsze miała do nich dostęp. Miejsca po trochu prywatnego, bo podporządkowanemu mnie: mojej percepcji, subiektywności. Właśnie: brakowało przestrzeni do ocen, bardzo osobistego punktu widzenia, a przy okazji miejsca, gdzie mogłabym pisać o literaturze, swoich czytelniczych pasjach, odkryciach i tym wszystkim, co z książkami związane.

Skąd nazwa? Janssonowska Buka urosła ostatnio do rangi celebrytki: ja ją uwielbiam, uwielbiają inni. Jej imię inaczej zapisane stanowi świetną grę słowną - skorzystałam. Nawiązanie do sieci restauracji? One symbolizują niejako komercjalizm, swoistą masowość. Chciałabym, żeby tak było z książkami: wspólne niedzielne czytanie w gronie rodzinnym, zabawa. Masowości nie chcę rozumieć tutaj jako propagowania książek masowych właśnie, bestsellerów - chciałabym, żeby takie było czytelnictwo w ogóle: masowe. Stąd właśnie decyzja o założeniu tejże strony (poprzedzonej profilem na Facebooku), broniąc licencjat zdobyłam tytuł zawodowy (uwaga, brzmi dumnie): organizator instytucji życia literackiego. Brzmi pięknie, z praktyką gorzej. Chciałam przełamać ten swoisty impas. Czytanie jest świetne. Czytać warto! (Przy okazji początek - MC - zgrywa się z inicjałem mojego imienia i połowy nazwiska ;))

Od kiedy przyszedł na świat mój synek, zaczęłam żywo interesować się coraz ciekawszą ofertą książek dla najmłodszych. Stąd osobna kategoria postów dedykowana tym pozycjom właśnie. W przyszłości, mam nadzieję, powstanie kategoria dodatkowa: książki polecane przez Jana Patryka. Syn już teraz posiada kilka ulubionych lektur, jestem jednak zbyt niedokształcona, by zrozumieć jego pełne egzaltacji o nich opowieści.

Odnośnie zdjęć książek: Zaczęło się od blogów kulinarnych - przyciągały mnie fotografie apetycznie wyglądających potraw. Wyłapywałam co ciekawsze przepisy właśnie w ten sposób: szukając przyciągających mnie zdjęć. Zauważyłam, że podobnie reaguję na zdjęcia cieszących się różną sławą książkowych "stosików": prawdziwie fizyczną przyjemność dawało mi przyglądanie się grzbietom, regałom blogowych czytelników, kubkom z parującą kawą albo herbatą. Stwierdziłam, że książki - podobnie jak potrawy - wzmagają apetyt, powodują miłe łaskotanie żołądka, dają szczęście ;). Dlaczego nie pokazać książek właśnie w taki sposób, w jaki efekty swojej pracy prezentują kulinarne bloginie? Książki są przedmiotem estetycznym, należała im się sesja fotograficzna. W swoich staram się oddać w jakiś sposób nastrój, ducha opisywanego tomu.


Prawa autorskie: Umieszczane na blogu zdjęcia są - chyba że zaznaczę inaczej - mojego autorstwa (nie zawsze mam czas oznaczyć wszystkie adresem bloga lub logo). Kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy i zgody jest prawnie zabronione!
Uprzejmie proszę również o poszanowanie praw autorskich moich tekstów. Jeśli cytujesz: zaznacz za kim, zaznacz skąd!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz