niedziela, 22 grudnia 2013

Michèle Fitoussi "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno"

 recenzja ukazała się 19 sierpnia 2013 roku na portalu StacjaKultura.pl (TUTAJ)
__________________________________________________________________

Jean Cocteau nazwał ją "Cesarzową Piękna", Pablo Picasso wróżył jej (jak i sobie) życie wieczne, bo miała duże uszy - jak słonie, które według malarza żyją wiecznie. Poznajcie ją: oto Helena Rubinstein - kapłanka kosmetologii.

Cesarzowa Piękna (fot. thevintageperfumevault.blogspot.com)

Być może w pierwszej chwili jej nazwisko nic Ci nie mówi. Przypomnij sobie jednak szminki lub inne produkty kosmetyczne z logo "HR" - tak, właśnie tak - to produkty-dzieci Heleny Rubinstein. Jej również zawdzięczamy określenie vamp, czy tusz do rzęs w formie znanej dzisiaj: na szczoteczce, wysuwany z owalnego pojemnika (w miejsce masy w pudełku, na którą trzeba było napluć, żeby rozetrzeć). Ta niezwykła kobieta włożyła wiele pracy i pasji w rozwój gałęzi przemysłu, która dopiero kiełkowała. Zarzucić można Helenie Rubinstein powielanie pewnego stereotypowego wizerunku kobiet, które muszą o siebie dbać, żeby coś w życiu osiągnąć. Jej diagnoza jednak była (i jest) brutalnie prawdziwa - czy tego chcemy, czy nie, naszym największym atutem jest uroda, z pomocą której (pomocą, nic przecież nie zastąpi intelektu) można sterować mężczyznami.

Do historii przejdą powiedzenia Cesarzowej Piękna: Nie ma kobiet brzydkich, są tylko kobiety leniwe. lub Nawet drżącą ręką kobieta zawsze zdoła się umalować. Połączone z radami z reklam (np. słowami kierowanymi w stronę kobiet zamężnych: Mężczyzna, który co rano przy śniadaniu siedzi naprzeciw kobiety inteligentnej, z którą wiedzie błyskotliwą konwersację, ale której cera jest zniszczona, nie będzie codziennie w dobrym humorze: czasem będzie grymasił.) wyznaczały kobietom drogę. Chociaż feministki chętnie ustawiłyby na niej szlaban (zakazując całkowicie jazdy albo przypominając na bramce o wysokich kosztach takiej podróży), większości pań dalej sprawia przyjemność nałożenie kremu, szminki, tuszowanie rzęs (sama Michèle Fitoussi zauważyła, że Szminka do ust jest najlepszym z antydepresantów.). Każda z nas lubi czuć się piękna - Helena Rubinstein doskonale o tym wiedziała. Co więcej, wykorzystywała własne wdzięki, by wedrzeć się do męskiego świata biznesu. Rządzić i uwodzić. Cała Helena zawiera się w tych dwóch słowach. Autorka biografii dopowie później: Jest połączeniem kobiecości z męskim charakterem. Buldożer obdarzony wdziękiem.

Kraków, żydowski Kazimierz. Helena przychodzi na świat w rodzinie, jakich tutaj wiele. Dorasta, pomagając matce w zajmowaniu się domem, opiekuje się rodzeństwem. Od dziecka czuje jednak, że jej powołaniem jest wyrwać się z szarego życia, jakie prowadzi, jakie prowadzą wszyscy dookoła. Nie zgadza się na ustawione małżeństwo z wybranym przez ojca mężczyzną. Ona sama będzie decydowała, komu odda rękę. Ona sama...

Jej legenda ma mówić tylko o niej, napisała Michèle Fitoussi, starając się nakreślić biografię jednej z bardziej nietuzinkowych postaci w Historii. Helena Rubinstein, Cesarzowa Piękna, zbudowała prawdziwe imperium kosmetyczne, niestrudzenie pracowała, rozszerzając wpływy, które objęły w efekcie cały glob. Niestety, jak wielu innych wielkich tego świata, pozostała sama, w pojedynkę walczyła z przeciwnościami. Być może międzynarodowy sukces i zgromadzenie wielomilionowego majątku wykluczają powodzenie w życiu prywatnym - swoiste "coś za coś". Fitoussi zauważyła, że slogan "Piękno opromieniające świat" był niejako stworzony dla Heleny. Najwyraźniej blasku zabrakło dla najbliższych. W książce czytamy: Ma trudny charakter. Jej skoki nastroju, porywczość, autorytaryzm, skłonność do tyranii z wiekiem jeszcze bardziej się pogłębiły. Wszyscy się jej boją, wszyscy jej unikają, kiedy ogarnia ją furia, narzekają, kiedy furia mija, obawiając się, że grom znowu spadnie im na głowę. Ale w głębi duszy - wszyscy też to wiedzą - ta sama Helena, która ich terroryzuje, może okazać się czuła, wspaniałomyślna, bezbronna jak dziecko wobec odczuwanych emocji. Jej liczne osobowości ukazują się na przemian i nie sposób wyczuć, która jest prawdziwa. Czy ona sama o tym wie?

Biografia, rozpięta na niemal 90 lat życia niezwykłej bohaterki, ukazuje jej losy wtopione w "Wielką Historię": dwie wojny, emancypacja, zmiana obyczajowości, sztuki, mody, dzień pędzący za dniem, czasem na złamanie karku. Z jednej strony można zachłysnąć się kosmopolityzmem Heleny Rubinstein, obywatelki świata. Z drugiej strony uderza jej brak zakotwiczenia. Przez autorkę określona została kobietą, która nie miała ojczyzny. Na co zresztą jakieś dookreślenia? Niech ludzie myślą, że jest rosyjską hrabiną, córką jakiegoś arystokraty... Niech legenda wzbogaca się o nowe wątki, niuanse, wszakże nikt nie musi znać prawdy, dla samej Heleny nieciekawej zresztą. (Powieść francuskiej dziennikarki przeczy przeświadczeniu Madame Rubinstein: historia każdego człowieka, szczególnie takiego, jak Cesarzowa Piękna, jest fascynująca.) Kłamczuszka?, zapytała Michèle Fitoussi, od razu udzielając sobie odpowiedzi: Raczej samochwała. Przez całe życie będzie małymi kroczkami konstruować swoją legendę, bez obawy, że zaprzeczy sama sobie. Never complain never explain mogłoby być jej dewizą.

Biografia prezentuje nie tylko losy Madame, jak kazała nazywać siebie Helena Rubinstein. W jej życie wplecione były, niczym kolorowe wstążki w długie warkocze, historie np. Coco Channel, Ernesta Hemingway’a, francuskich (i nie tylko) malarzy z Picassem na czele, innych ludzi ogólnie pojętej sztuki: czy to stylu, czy słowa, czy pędzla. W przypadku tej kobiety, zaczesującej włosy w charakterystyczny kok, świat kosmetyków zmieszał się ze światem piękna rozumianego szerzej. Trudno zresztą o lepszą oprawę przedstawicielki płci (nazewnictwo nieprzypadkowe) pięknej. Obracanie się w otoczeniu przedmiotów estetycznych: wspaniałych strojów, podkreślającej urodę biżuterii, dzieł sztuki, zdaje się być zupełnie naturalne, wręcz stworzone dla pań. Helena Rubinstein lubiła rzeczy najwyższej jakości, potrafiła w ciągu jednego popołudnia wydać prawdziwy majątek na stroje najlepszych projektantów, olbrzymie kolie z klejnotami. Z drugiej strony nigdy nie zapomniała o trudnych początkach, sztuczne kryształy nosiła na równi z prawdziwymi. Jej pracownik i jednocześnie bliski towarzysz ostatnich lat wyznał, że Helena lubi prawdziwe i sztuczne, krzyczące i proste, kosztowne i tanie. Według pierwszego wrażenia O′Higginsa oprawa życia Madame jest dokładnie taka, jak ona sama. Fitoussii podsumowała: Madame jest chodzącym paradoksem, ma w sobie jednocześnie skromność graniczącą ze skąpstwem i ekstrawagancję, posuniętą dalej niż rozrzutność. Chodzący paradoks... Przysłowiowa zmienność kobiet, charakterystyczna dla nich niezależnie od pozycji i statusu społecznego.

Książkę podsumować można za pośrednictwem słów opisujących styl wypowiedzi bohaterki: Dobre objaśnienie i trochę gadulstwa. Momentami zaskakiwała forma czasowników, zwłaszcza, kiedy autorka wspominała o postaciach nieżyjących - odnosiło się wówczas wrażenie, że te żyją nadal, co więcej! że wykonują swoje codzienne prace niedaleko od nas. W tekst wkradła się bodaj jedna literówka (w przytaczanej wypowiedzi prezydenta Roosvelta: Makijaż jest bardzo ważny dla morale kobiet pracujących w przemyśle. źle odmieniono słowo „morale”) i... tyle uwag negatywnych. Książką nie będą zawiedzeni nawet entuzjaści teorii spiskowych: otrzymają kolejny dowód na to, że Żydzi rządzą światem (np. Max Factor to naprawdę Maksymilian Faktorowicz). Polacy z kolei zadrą głowy z dumą: rodacy, nie po raz pierwszy zresztą, przodują na świecie.

Powieść czyta się z pasją, ponieważ życie samo w sobie jest pasjonujące. Mieszanka uniesień i upadków, uśmiechów i niepowodzeń, w przypadku ludzi ze świecznika dodatkowo okraszona błyskiem wielkiego świata, iskrzeniem się blichtru. Stworzony przez Madame Rubinstein family dream team działał na zasadzie "amerykańskiego snu": serwował kolorową pocztówkę, obietnicę życia na najwyższym poziomie, podszyte jednak ciężką pracą, rozczarowaniami. Biografia pozwala nam zanurzyć się w świecie bogatych i wielkich, zasmakować ekskluzywnego życia, do którego często się tęskni, który wyznacza tor marzeniom. Nie należy jednak zapominać, że sukces wymaga poświęceń, że powodzenie w biznesie często uniemożliwia spełnienie w życiu prywatnym. Opływająca blaskiem Helena Rubinstein, Cesarzowa Piękna, w cieniu skrywała swój brak uśmiechu.

portret Heleny Rubinstein autorstwa Williama Dobell (1957 rok)

Edmonde Charles-Roux wspomina tę małą kobietę wykutą z litej bryły, bardzo polskiej i bardzo żydowskiej, odważnej, tolerancyjnej, o otwartym umyśle, szczególnym spojrzeniu na ludzi i rzeczy, której dwa ukochane powiedzonka to "Alright" i "too much". Dzięki Michèle Fitoussi wspomnienie żyje dłużej, być może - jak zapowiedział Picasso - wiecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz