sobota, 18 października 2014

Oceniać książkę po okładce... cz. 1

Mówi się, że nie powinno się oceniać książki po okładce, że najważniejsza jest treść, wnętrze. Ale forma - czy to w odniesieniu do książek, czy ludzi - też ma znaczenie, w każdym razie nie jest go zupełnie pozbawiona. Okładka, papier, typografia... To wszystko jest istotne i wpływa na nasz odbiór książki - począwszy od lustrowania wzrokiem regału w księgarni, po pierwszy dotyk (fizyczna przyjemność!), na poczuciu spełnienia (lub nie) kończąc. Oczywiście, wyśmienita literatura obroni się i źle opakowana, ale nie oszukujmy się: forma jest ważna. Szczególnie ostatnio, gdy zalewa nas fala nowości wydawniczych, a działy marketingowe walczą o czytelnika, który jest klientem, nabywcą. Bo książka to towar, który trzeba sprzedać.

Znam książki, które są wyśmienite, które stanowią idealny mariaż treści i formy - te się w nich doskonale uzupełniają. Znam też takie, gdzie forma jest nieistotna, a uwypuklona zostaje treść; i dobrze. I takie, których "opakowanie" niszczy przyjemność z lektury...

Ale powoli.
Na początek - nim przejdę do wywodu własnego, do czytania - filmik. Bo jesteśmy coraz bardziej nastawieni na kulturę obrazkową, bo lubimy angażować zmysły. Poza tym Chip Kidd mówi do rzeczy, jest dowcipny i projektuje okładki, które służą potem za plakaty filmowe - czego chcieć więcej? ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz