czwartek, 8 maja 2014

wystawa "Józef Wilkoń. Ryby, ptaki, ssaki i inne wilkołaki"

Dzisiaj po raz pierwszy byłam z synkiem w galerii. Nie byłam pewna, jak Janek zareaguje w przestrzeni wystawowej, ale nastrajałam się optymistycznie: wszak to wystawa prac Józefa Wilkonia, uznanego ilustratora, więc tematyka - jak by nie patrzeć - oscylująca wokół dzieci...

Już od progu przywitały nas drewniane rzeźby przeróżnych zwierząt. Synek wskazywał poszczególne stwory palcem, ryczał na widok wielkich kociąt (czyt. robił profesjonalne "Rrraaarr!" w miejsce płaczu ;)), co jakiś czas słyszałam jego zainteresowane "Tam!" (ilustrowane kolejnym wystrzałem wyprostowanego palca). Oglądaliśmy razem ilustracje, przeglądaliśmy książeczki (z jedną nie chciał się rozstać; myślał pewnie, że można ją wziąć do domu, jak w przypadku książek z księgarni Zła Buka, przez którą należy przejść, żeby wejść do Galerii Rondo Sztuki), opowiadałam mu zmyślone na poczekaniu historyjki... Nawet animację obejrzał (dwukrotnie, wymógł bowiem na mnie powrót do "sali telewizyjnej"). 

Zaskoczyła mnie (i oczarowała) różnorodność prezentowanych eksponatów. Można by sądzić, że skoro prezentowane będą prace ilustratora, to głównie ilustracje zamknięte w ramach będą skupiały uwagę widza. Tymczasem prócz wspomnianych ilustracji pojawiły się także rzeźby, filmy, instalacje... Niektóre z książek - jak w tradycyjnie rozumianej galerii czy powierzchni muzealnej - można było podziwiać zza szklanej szyby gablot, inne (ogromny plus za ten pomysł!) rozłożono na stoliku z przyzwoleniem przeglądania. I tak w nasze ręce powędrowała opowieść o czarnym kotku odwiedzającym zamkniętego w klatce lamparta; opowiedziałam ją synkowi, instynktownie kierując się samymi ilustracjami, bowiem tekst był bodajże po... chińsku. Dzięki temu mieliśmy jednak więcej zabawy!

Te faktury! Drewno, tkany materiał, metal, papier...

Ociosane kawałki z drewna - czasem surowe, czasem pomalowane - stawały się zwierzętami (czy to sklasyfikowanymi i zanotowanymi przez "poważnych" badaczy, czy to odnotowanymi w wyobraźni literatów; stąd zresztą tytuł wystawy: prócz znanych nam gatunków, gatunki raczej zmyślone. Chociaż... kto wie? ;)) ze srebrnymi pinezkami połyskującymi jak najprawdziwsze oczy. Pozawieszane na sznurkach przeistaczały skrawek pomieszczenia w dno oceanu, plażę albo wielki ptasi dom. Spacer z dzieckiem po galerii był więc spacerem po krainie wyobraźni, z Don Kichotem, lampartem albo pieskiem jako towarzyszami wędrówki. A prowadziła nas fantazja.




































Galeria Rondo Sztuki, Katowice (na Rondzie obok Spodka). Finisaż wystawy jutro o godzinie 19:00.
Zdjęcia mojego autorstwa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz