Kapitalna książka. Zabawna, kreatywna... O przygodach tytułowej rodziny Mellopsów, czyli sześciu świnek: Pani Mellops, Pana Mellops i ich czterech synków - Ferdynanda, Izydora, Feliksa i Kazika. O relacjach między...świńskich?, matczynej trosce, ojcowskim szaleństwie iżnyniersko-konstruktorskim, wzajemnej pomocy i wsparciu, nieszczęściach, które zostają przezwyciężone... Na ok. 170 stronach zostało opisanych "zaledwie" pięć przygód kochającej się rodzinki, rekompensuje to natomiast ich niezwykła wielowątkowość i zaskakujące zwroty akcji: przykładowo "zwykły" lot samolotem wybudowanym
wspólnie przez męską część Mellopsów zakończył się chałupniczą
produkcją paliwa z alkoholu wydestylowanego z trawy (sic!) oraz odbiciem
jednego z synów z rąk Indian (złapanie totemu, do którego był
przywiązany Kazik, na lasso zwisające z naprawionego samolotu). Szalone,
nietuzinkowe, zabawne? - taka jest ta książka.
Każda ze stron zawiera ilustrację i niewielką partię tekstu, dzięki czemu książkę mogą samodzielnie czytać zaprawione w boju przedszkolaki lub uczniowie pierwszych klas szkoły podstawowej. Stosunkowo mała ilość tekstu może przyspieszyć lekturę, ale nie musi. Równie dobrze możemy sycić się poszczególnymi kartkami, dawkując sobie przyjemność (czas poświęcając na, na przykład, opowiadanie sobie ilustracji).
Odnośnie szaty graficznej powiem krótko: zachwyca. Zastosowano jedynie dwa kolory (wzbogacone granicznymi, czyli bielą i czernią): błękitny i brzoskwiniowy. Barwy pastelowe, ale nie słodkie, zawierające pewną surowość, bardzo estetyczną. To one wyznaczają charakter i klimat każdej strony, spajają książkę w całość, tworząc z niej naprawdę piękny przedmiot.
- W tego typu historiach nie liczą się pieniądze, lecz przyjemność, jaką się z nich czerpie - oznajmia Pan Mellops.
Tomi Ungerer, Przygody rodziny Mellopsów, Wydawnictwo Format, Wrocław 2010, 176 s.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz