Książka niezwykła. Upolowałam ją w promocji, która - razem z szatą graficzną i zabawą formą (o czym więcej w dalszej części tekstu) - ostatecznie przekonała mnie do zakupu. Nie miałam pojęcia, jaka perełka trafiła w moje ręce.
Książka jest przeurocza. Opowiada historię dzielnego (choć małych rozmiarów; wszak imię zobowiązuje) Okruszka i jego przyjaciela Szczurka. Owa dwójka wspaniale się uzupełnia: Okruszek jest taktowny, miły i zawsze wie, jak zachować się w różnych sytuacjach, natomiast Szczurek często kieruje się emocjami, lubi dopytywać (co czasem nie uchodzi w towarzystwie), potrafi być szczery do bólu. Dzięki temu jednak nie jest nudno - nie brak tutaj humoru sytuacyjnego, dzięki któremu uśmiechasz się szeroko (czy wręcz zaśmiewasz pod nosem). "Okruszka..." napisał psycholog. Ma to znaczenie o tyle, że duet Okruszek-Szczurek uzyskuje dzięki temu pewien głębszy wymiar: na przykładzie Szczurkowych wpadek i reakcji Okruszka (i czasem - rzadko, ale jednak - odwrotnie) uczymy się (uczy się nasze dziecko)... przyjaźni. Wybaczania, akceptowania wad, takiego wychodzenia z kłopotliwych sytuacji, by nikt nie był urażony. To po trosze również lekcja wychowania, nauka przebywania w towarzystwie innych. Ujęta w formę niebanalnych, zaskakujących przygód, śmiesznych gagów... Autor proponuje także świeże spojrzenie na pewne postaci tradycyjnie występujące w baśniach: smoki, księżniczki czy krasnoludki (a raczej: krasnoludy*) w ujęciu Jacka Lelonkiewicza zyskują nowe oblicze, nierzadko wywołują czytelniczą wesołość. Niewątpliwą zaletą opowieści jest zwrot do małego czytelnika - narrator nie ukrywa, że jego odbiorcami (zamierzonymi, rzecz jasna) są dzieci; nie brakuje odpowiedzi na ewentualne pytania małych czytelników, tłumaczenia zawiłych decyzji niektórych (w głównej mierze dorosłych) bohaterów. Świat dorosłych jawi się momentami jako równie szalony/zwariowany jak świat dzieci. W końcu z wiekiem nie nabywamy umiejętności życia bez komplikowania go sobie - często jest na odwrót! Tak że pomimo faktu, że odbiorcą fikcyjnym (i oby jak najczęściej rzeczywistym) są dzieci, książka może być również odkrywczą lekturą dla dorosłych. Może zwrócimy uwagę na swoje dziwne zachowania? (I zachowania dzieci przestaną być dla nas zaskakujące? ;))
Ilustracje Pawła Pawlaka wspaniale uzupełniają całość. Na kartach książki latają jaskółki - "zwierzątka domowe" Strażnika Bajek. Okruszek i Szczurek są wspaniale narysowani - od razu czuje się do nich sympatię. Najbardziej spodobała mi się wizyta bohaterów u krasnoludów: w całości na ciemnych stronach, które oddawały charakter naszego przebywania z postaciami pod ziemią. Magia!
Mój małżonek często pytał po powrocie z pracy, czy czytałam już dziecku książkę. Niezależnie od mojej odpowiedzi podawał mi "Okruszka..." ;). O książce wypowiedział się raz. "Bez sensu!" - rzucił, kiedy zakomunikowałam, że właśnie się skończyła. Po chwili skomentował: "Zawsze możesz zacząć czytać od początku." Coś czuję, że właśnie tak będzie...
"Okruszek rusza na Kraj Świata" to druga część przygód dzielnego Okruszka i jego przyjaciela Szczurka. Pierwsza nosi tytuł "Okruszek z Zaczarowanego Lasu". Także zanim zacznę czytać od początku kontynuację, koniecznie muszę sięgnąć po tom pierwszy!
* Słowo "krasnoludy" wymyśliła i wprowadziła do języka polskiego Maria Skibniewska, gdy tłumaczyła "Władcę Pierścieni" J.R.R. Tolkiena. Wcześniej raczej mieliśmy do czynienia z krasnoludkami właśnie i to w tej formie - zdrobniałej - funkcjonowały one w baśniach.
"Czołem!" stanie się chyba naszą ulubioną odezwą ;). |
Jacek Lelonkiewicz (ilustracje: Paweł Pawlak), Okruszek rusza na Kraj Świata, Wydawnictwo Ezop, Warszawa 2008, 108 s.
"Także zanim zacznę czytać od początku kontynuację, koniecznie muszę sięgnąć po tom pierwszy!" W tym kontekście powinno być napisane: "Tak że", nie "Także".
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za uwagę - faktycznie :).
Usuń