czwartek, 26 czerwca 2014

Maria Kędziorzyna "Z piekła rodem. Polskie baśnie ludowe"

W naszym uczelnianym literackim pokoju zegar bezgłośnie odmierza czas. Zazwyczaj gwarna przestrzeń tonie w ciszy - syci się nią, napawa. Moment dla siebie, chwila relaksu, czas na lekturę - spokojną, nieprzerwaną, niemalże ceremonialną.
Trzy mgnienia studenckich twarzy, szelest papieru, zgrzyt długopisu, trzask zamykanych drzwi... Tylko ja, czas i... książki.

W poszukiwaniu interesującej pozycji, nieśmiało otwarłam drzwiczki biurka. Zajmuję się baśniami, być może dlatego mój wzrok zatrzymał się na pozycji mającej "baśnie" w podtytule... Delikatnie wyciągnęłam książkę z szafki: starą, rozlatującą się... I zilustrowaną czyjąś wrażliwą ręką... Srebrzyste linie ołówka połyskiwały ze strony tytułowej, z ostatniej strony okładki... Diabeł otrzymał twarz, bezgwiezdna noc - lśniące kule gazowe...
Magiczna książka. Przeniosła mnie do innego świata: nie tylko polskich baśni ludowych; przede wszystkim do świata pewnego dziecka, które tak ukochało Literaturę, że zaklęło w niej część swojej duszy... Czułam się jak intruz, jednocześnie zaintrygowana, z wypiekami na twarzy i zawstydzona swoją ingerencją, niezapowiedzianym najściem.

Witajcie w mojej bajce...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz