poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Ola Cieślak "Co wypanda, a co nie wypanda"

Lubimy pandy. Ja podglądam wieczorami wcinających pędy bambusa mieszkańców ZOO w San Diego (też możesz podejrzeć: TUTAJ*), mój małżonek może po kilka razy oglądać "Kung fu pandę", a synek na widok każdego z tych stworzeń wydaje swój pełen ekscytacji okrzyk: "Miś!" Gdy więc świat obiegła informacja o najnowszym dziele poetycko-rysowniczym Oli Cieślak, nie mogliśmy przejść obok pozycji obojętnie. Zwłaszcza, że wcześniejsza książka autorki - "Od 1 do 10" - nas zachwyciła.

"Co wypanda, a co nie wypanda" zakupiliśmy na targach Guga Kids Design, które miały miejsce w czerwcu. Dopiero co otwarte Kontenery Kultury w Parku Śląskim zachęcały piaskiem wysypanym na wysepkę, leżakami i... dawką kultury, oczywiście. W tamtą sobotę podaną w formie dobrego designu, tego książkowego również.

Kto zna książki Oli Cieślak, wie, jak kapitalnie łączy ona zabawne, proste i ujmujące ilustracje z błyskotliwymi i dowcipnymi wierszykami własnego autorstwa. Nie inaczej jest w przypadku tej pozycji. Każda ze stron uczy młodego człowieka zachowań stosownych dla małej damy czy młodego gentlemana. (Do mojego synka szczególnie przemówiły karty z dłubaniem w nosie. Ma to zapewne związek z faktem, że młodzian lubi dotykać znajomych części ciała i dumnie je nazywać. W tym przypadku otrzymuję obrazek: synek w pozycji misia pandy z radością mówiący: "Nioś!")
W książce tej mieszkają rymy lepsze i gorsze, mnie najbardziej ujmują ilustracje. Jak zwykle kapitalny efekt uzyskany dzięki prostym, ale nietuzinkowym rozwiązaniom. Zachwyca mnie fakt, że kilkoma maźnięciami flamastra można wyczarować przesłodką pandę. Uszy-gryzmoły urzekły mnie chyba najbardziej!

Pozycja dla wszystkich - i dużych, i małych. Dla oswojenia się z zasadami dobrego wychowania, dla przypomnienia sobie dobrych manier, dla świetnej zabawy.
I pamiętajcie: wypanda czytać książki! ;)


* Pandy w ZOO w San Diego najlepiej oglądać wieczorami i w nocy - wtedy jest u nich dzień i COŚ(kolwiek) widać. Za naszego dnia - jedynie czarny ekran.













Ola Cieślak, Co wypanda, a co nie wypanda, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2014, 28 s.

sobota, 9 sierpnia 2014

setne urodziny Tove Jansson

© Moomin Characters™

Kilka kresek, zaokrąglonych linii ślizgających się po marginesie. Zamaszysty podpis pisarki i ilustratorki. Para uszu, kształtny, choć duży pyszczek, przyjazne oczka wpatrzone w dal... mały troll ilustrujący rysunek satyryczny.

Muminki narodziły się prawie przypadkiem; jako grafika w wersji mikro zdobiąca rysunki satyryczne Tove Jansson. Jej przyjaciel podrzucił jej kiedyś pomysł, by stworzonkom tym dać ich "pięć minut". Pięć minut przerodziło się w lata sławy i niesłabnącej popularności - być może już na zawsze.

Tove Jansson urodziła się dokładnie sto lat temu. Wychowana w rodzinie artystów, twórczych ludzi o różnych zainteresowaniach - krążących jednak wokół artystycznej ekspresji (tata: rzeźbiarstwo, mama: projektowanie, pierwszy brat: fotografia, drugi brat: rysowanie komiksów), nie mogła nie wybrać podobnej ścieżki. Jej droga była jednak jej prywatnym szlakiem, wcześniej nieudeptanym, dzikim i tajemniczym. Uzbrojona w narzędzia pozyskane na studiach artystycznych w Helsinkach, Paryżu czy w Sztokholmie, Tove wybrała się w podróż, która zmieniła literaturę dziecięcą, która odbiła się echem w fińskiej sztuce wizualnej. Ilustracje Finki, jak i jej utwory prozatorskie, tchną aurą swoistej zagadkowości. Nietuzinkowe, niebanalne, charakterystyczne tylko dla niej.

ilustracja do "Alicji w Krainie Czarów"; z: http://www.pinterest.com/aaronbrady/tove-jansson/

Świat Muminków: baśniowy, ale nie lukrowaty czy przesłodzony, dowcipny i - momentami - sarkastyczny, traktujący dziecięcego czytelnika na poważnie, podający rękę dorosłemu, zachęcający do namysłu, wyzbyty nadmiernego moralizatorstwa.

Książki Tove Jansson pokochał cały świat.


© Moomin Characters™